Pages in topic:   < [1 2]
Off topic: Skrzywdzeni przez belfra, czyli angielski w mojej szkole
Thread poster: Maja Źróbecka, MITI
Iwona Szymaniak
Iwona Szymaniak  Identity Verified
Poland
Local time: 10:56
Member
English to Polish
+ ...
SITE LOCALIZER
W szkole byłam tylko obecna ciałem na lekcjach angielskiego Jun 1, 2012

Dlatego nie mam traumatycznych przeżyć i wspomnień.

Od dziecka uczyłam się angielskiego prywatnie (też lata 60.) i miałam cudowną nauczycielkę. Nie wiem, czy była naturalizowaną w Polsce Brytyjką, czy Polką, która wróciła na emeryturę do Polski po wielu latach spędzonych w jukeju.

Uczyłam się z grupą 5 rówieśników (w sumie było nas 6 osób). Pani mówiła do nas wyłącznie po angielsku (rzadko uciekała się do polskiego), nagrywała dla nas s�
... See more
Dlatego nie mam traumatycznych przeżyć i wspomnień.

Od dziecka uczyłam się angielskiego prywatnie (też lata 60.) i miałam cudowną nauczycielkę. Nie wiem, czy była naturalizowaną w Polsce Brytyjką, czy Polką, która wróciła na emeryturę do Polski po wielu latach spędzonych w jukeju.

Uczyłam się z grupą 5 rówieśników (w sumie było nas 6 osób). Pani mówiła do nas wyłącznie po angielsku (rzadko uciekała się do polskiego), nagrywała dla nas słuchowiska radiowe i inne programy z BBC, grała w gry planszowe, uczyła piosenek. Sprowadzała książeczki dla dzieci, a potem młodzieży, po angielsku. Była wspaniała i trudno mi było się pogodzić z tym, że zapadła na zdrowiu i nie mogła już uczyć. Była dla mnie jak ta niania Agnieszka (Mary Poppins).

Musiałam coś ze sobą zrobić w liceum, więc zapisałam się do metodystów. Starałam się, jak mogłam, kiepsko zdać egzamin, żeby chodzić tam jak najdłużej, ale mi się nie udało.
Zdałam od razu na ostatni semestr (który trwał dwa semestry).
W liceum na lekcjach angielskiego byłam bardzo zajęta, ale na pewno nie językiem angielskim i nie potrafię powiedzieć, czy nasza nauczycielka potrafiła mówić po angielsku.
Dopiero w klasie maturalnej zajęcia fakultatywne były prowadzone w sposób, który wzbudzał moje zainteresowanie (inna nauczycielka, inny program).

Po ukończeniu metodystów (w II klasie liceum) uczyłam się już sama słuchając radia BBC, bo rodzice kupili dobry odbiornik i zażyczyłam sobie konwersacje z nejtiwem.

Na studiach miałam bardzo dobrych lektorów i laboratoria językowe.

Miałam też w szkole podstawowej świetnego nauczyciela języka rosyjskiego. W liceum moje panie były beznadziejne, ale nie zdołały zniszczyć tego, czego on mnie nauczył.
Collapse


 
Michal Glowacki
Michal Glowacki  Identity Verified
Poland
Local time: 10:56
Member (2010)
English to Polish
+ ...
pozaszkolnie Jun 1, 2012

Ja miałem do nauczycieli angielskiego sporo szczęścia. Choć nie w szkole. Moja podstawówka i gimnazjum (tak tak, to już ten rocznik - pierwszy, bo pierwszy, ale ten) stawiały na pierwszym miejscu rosyjski (3 godziny w tygodniu), a potem angielski (2 godziny w tygodniu).

Przez wszystkie lata mojej edukacji szkolnej (państwowej) przewinęła się spora liczba różnych nauczycieli - większość była gdzieś pomiędzy słabo a bardzo słabo. Dość wcześnie zacząłem mieć
... See more
Ja miałem do nauczycieli angielskiego sporo szczęścia. Choć nie w szkole. Moja podstawówka i gimnazjum (tak tak, to już ten rocznik - pierwszy, bo pierwszy, ale ten) stawiały na pierwszym miejscu rosyjski (3 godziny w tygodniu), a potem angielski (2 godziny w tygodniu).

Przez wszystkie lata mojej edukacji szkolnej (państwowej) przewinęła się spora liczba różnych nauczycieli - większość była gdzieś pomiędzy słabo a bardzo słabo. Dość wcześnie zacząłem mieć lekcje prywatnie najpierw 1 na 1 ze wspaniałą korepetytorką, a potem przez rok ze studentem z ILS (tak sobie), żeby potem trafić do szkoły językowej z nejtiwami (fantastycznie).

W tym czasie w szkole program sobie szedł swoim tempem - niezbyt pośpiesznie. Efekt? Był taki czas, że w podstawówce i gimnazjum podczas klasówki robiłem obie grupy zadań...a potem czekałem, aż reszta skończy (choć nauczycielka zwykle nie chciała wstawiać dwóch szóstek do dziennika za jeden sprawdzian, to jakoś tam to zaznaczała). W arsenale system edukacji zafundował nam: fajną nauczycielkę w 2 klasie, nauczycielkę rosyjskiego po konwersji (comfortejbyl, senkju, te sprawy), 2 studentki (w tym jedna podatna na płacz) i jeszcze kogoś, ale nie pamiętam teraz.

W liceum było nieco lepiej - 5 godzin angielskiego w tygodniu, choć o pierwszych dwóch nauczycielach nie będę się wypowiadał (zapanowanie nad klasą 23 chłopaków i 5 dziewczyn w tym wieku to sztuka, której niewielu sprosta). Dopiero trzecia z nich - tłumaczka, która lubiła uczyć - reprezentowała naprawdę fajny poziom i dobre, a przede wszystkim skuteczne, podejście do niesienia kaganka oświaty.

Najlepiej wspominam z tego wszystkiego szkołę językową. Uczyli tam tylko Brytyjczycy. Pierwszy rok z kobietką spod Manchesteru był fajny, ale potem trafiłem na Walijczyka, który był absolutnym mistrzem. Fajnie uczył, miał świetne poczucie humoru, w ogóle nie mówił po polsku (z wyboru, bo ma tu żonę i dziecko). Kiedyś przed świętami przyniósł na zajęcia taką małą beczułkę piwka To było w liceum już, a w grupie byli sami studenci, biznesmeni, ludzie dorośli i ja Wyniosłem stamtąd sporo wiedzy i przyjaźnie na wiele lat.

Na studiach, jak to na studiach - różnie. Byli i świetni wykładowcy, i tacy sobie (i jeszcze gorsi). Większość z nich to byli jednak Polacy, nejtiw był tylko jeden - choć przyznać trzeba, najwyższej klasy.

Z powodu swojej edukacji pozaszkolnej nie mam traumatycznych historii i anegdot, ponieważ do czasów liceum niespecjalnie musiałem uważać na lekcjach.
Collapse


 
Iwona Szymaniak
Iwona Szymaniak  Identity Verified
Poland
Local time: 10:56
Member
English to Polish
+ ...
SITE LOCALIZER
Trauma na studiach Jun 1, 2012

Na którymś (chyba trzecim) tam roku studiów zajęcia z hiszpańskiego miała z nami Andaluzyjka i to dopiero był kanał. Musieliśmy się oswoić z jej połykaniem końcówek i specyficzną wymową.

Podobnie mówią Kubańczycy. Chyba z powodu upałów nie chce im się wyraźnie artykułować słów.


 
Andrzej Mierzejewski
Andrzej Mierzejewski  Identity Verified
Poland
Local time: 10:56
Polish to English
+ ...
Ja nie narzekam. Jun 1, 2012

Przez cztery lata liceum miałem bardzo dobrą nauczycielkę. Między innymi
słuchaliśmy "The Fool on the Hill" Beatlesów z kasety i tłumaczyliśmy tytuły z gazet (co znaczy: Three women man the yacht?). Dla mnie w roku 1971 to była rewelacyjna metoda nauki.
Równolegle przez dwa lata uczyłem się u metodystów przy Pl. Zbawiciela (English Language College). Zdaje się, że przynajmniej jedna z lektorek była Amerykanką. To też dobre wspomnienia.


 
Agnieszka Hayward (X)
Agnieszka Hayward (X)
Poland
Local time: 10:56
German to Polish
+ ...
Ja też nie narzekam. Acz bywało różnie. Oct 28, 2012

W podstawówce miałam nauczycielkę rosyjskiego, którą z perspektywy czasu mogę nazwać pasjonatką. Wtedy wydawała nam się nieszkodliwą wariatką...

W liceum mocno znielubiłam lekcje rosyjskiego, ale nie sam język, który zresztą do dziś mi się podoba. Acz cyrylicę czytam z coraz większym wysiłkiem. Ech...

Angielskiego uczyłam się sama, głównie z piosenek. A potem...
Podobnie jak
... See more
W podstawówce miałam nauczycielkę rosyjskiego, którą z perspektywy czasu mogę nazwać pasjonatką. Wtedy wydawała nam się nieszkodliwą wariatką...

W liceum mocno znielubiłam lekcje rosyjskiego, ale nie sam język, który zresztą do dziś mi się podoba. Acz cyrylicę czytam z coraz większym wysiłkiem. Ech...

Angielskiego uczyłam się sama, głównie z piosenek. A potem...
Podobnie jak kilkoro przedpiśców, ja także chodziłam do metodystów. Uczyła mnie pani Szkutnik. R.e.w.e.l.a.c.y.j.n.a nauczycielka!

Miałam też ogromną przyjemność (i wielki z niej pożytek) pobierać prywatne nauki u byłego lotnika RAFu, starszego pana o rzadko dziś spotykanej kulturze i wspaniałym darze przekazywania wiedzy. Te lekcje to były prawdziwe wycieczki do innego świata (mówię o drugiej połowie lat 80. XX wieku).


Z niemieckim było inaczej. Miałam szczęście uczyć się go przez dwa lata w niemieckiej podstawówce.
Liceum mogło pogrzebać moją miłość do niemieckiego, gdyby nie to, że miłość ta była i jest u mnie wielka i trwała.
Germanistka trafiła mi się nader mierna.

W Instytucie Austriackim trafiłam na nauczyciela z prawdziwym powołaniem, którego potem spotkałam na uczelni - uczył na moim wydziale.

Na studiach... 1-szy obcy: niemiecki: poza powyżej wspomnianym nauczycielem oraz cudownym profesorem od kulturoznawstwa krajów niemieckojęzycznych i jednym z wykładowców praktycznej nauki języka było kilka tak miernych miernot, że aż pamięć mnie boli.

2-gi obcy: angielski: nie ma o czym mówić. Przypadkowi ludzie o zróżnicowanym poziomie braku pojęcia o nauczaniu języka.


Ogólnie było dobrze.
I tym optymistycznym dziękuję za ciekawy wątek.

Agnieszka
Collapse


 
Roman Kozierkiewicz
Roman Kozierkiewicz  Identity Verified
Local time: 10:56
English to Polish
+ ...
Nie byłem skrzywdzony.... Oct 28, 2012

W liceum mieliśmy dwójkę nauczycieli języka angielskiego.

Najpierw była "lady", młoda, z dużym biustem, który eksponowala na każdej lekcji języka angielskiego w obcisłych czarnych bluzkach, więc dla młodych, dojrzewających chłopaków była to szczególna gratka - ale na poważnie miała perfekcyjną wymowę, więc pożytek był podwójny (co ciekawe zaliczyła udzial w Komisji w Wietnami Południowym - a po wielu, wielu latach ja tam też wylądowałem, co prawda ni
... See more
W liceum mieliśmy dwójkę nauczycieli języka angielskiego.

Najpierw była "lady", młoda, z dużym biustem, który eksponowala na każdej lekcji języka angielskiego w obcisłych czarnych bluzkach, więc dla młodych, dojrzewających chłopaków była to szczególna gratka - ale na poważnie miała perfekcyjną wymowę, więc pożytek był podwójny (co ciekawe zaliczyła udzial w Komisji w Wietnami Południowym - a po wielu, wielu latach ja tam też wylądowałem, co prawda nie jako tłumacz).

Później naszym nauczycielem języka angielskiego był sam dyrektor szkoły, który przed maturą wezwał nas do siebie (mnie i Tomka) i podyktował pytania egzaminacyjne, twierdząc, że nikt w komisji o angielskim nie ma zielonego pojęcia - więc zdaliśmy na piątki - ale były to zasłużone piątki, bo ja m.in. zdałem na Wydział Handlu Zagranicznego SGPiS, gdzie poziom angielskiego był faktycznie bardzo wysoki.

A tak "going back to my private story with English", to początki zawdzięczam mojej Ciotce, która przed II wojną pracowała w przedstawicielstwie Siemensa, pełniąc funkcję tzw. korespondentki (czyli tłumacza) w trzech językach. I co ciekawe uczyła mnie z podręcznika wydanego w Rzymie, dla żołnierzy armii Andersa - niestety ten egzemplarz gdzieś mi zaginął i bezskutecznie szukam go w Internecie i antykwariatach.

I wreszcie na koniec, podobnie jak wielu z nas zaliczyłem Metodystów przy Pl. Zabiciela w Warszawie (pamiętam - a mieszkałem przy Mokotowskiej - jak chętni stali przez całą noc, aby móc się zapisać - to była wtedy najlepsza English Language School w Warszawie - poza jedną bardzo urodziwą Angielką (co się chyba rzadko zdarza), jednym z wykładowców był bardzo znany prof. Loth (geograf, przedstawiciel Polski w Międzynarodowym Komitecie Olimpijskim).

To tyle z moich wspomnień o nauczycielach, którzy odcisnęli swoje piętno.
Roman
Collapse


 
Maja Źróbecka, MITI
Maja Źróbecka, MITI  Identity Verified
Poland
Local time: 10:56
English to Polish
+ ...
TOPIC STARTER
Świetne historie! Oct 29, 2012

Ciekawe są Wasze historie, a ta p. Romana nadaje się na film o nauce języka kiedyś

To dobrze, że nie każdy ma złe wspomnienia. Swoją drogą, ciekawa jestem, jak jest w szkołach teraz i czy coś się zmieniło.

Zdziwił mnie list czytelniczki do ostatniego numeru pewnego tygodnika, która napisała, że jest po anglistyce i nie może znaleźć pracy w szkole.

Czy to możliwe? Zawsze
... See more
Ciekawe są Wasze historie, a ta p. Romana nadaje się na film o nauce języka kiedyś

To dobrze, że nie każdy ma złe wspomnienia. Swoją drogą, ciekawa jestem, jak jest w szkołach teraz i czy coś się zmieniło.

Zdziwił mnie list czytelniczki do ostatniego numeru pewnego tygodnika, która napisała, że jest po anglistyce i nie może znaleźć pracy w szkole.

Czy to możliwe? Zawsze mówiło się, że nauczycieli języka obcego poszukuje się na okrągło...

Ostatecznie wymieniona czytelniczka podjęła pracę w cukierni. Dziwne, bo na prozie tyle zleceń

Maja
Collapse


 
Lucyna Długołęcka
Lucyna Długołęcka  Identity Verified
Poland
Local time: 10:56
English to Polish
+ ...
Odpowiadam Mai Oct 29, 2012

Maja, anglistów obecnie jak mrówków! W latach 90. utworzono kolegia językowe i angliści już po tych kolegiach mieli pracę w szkole, bo tak duże było zapotrzebowanie, był też w szkołach wyż. Ci angliści z tamtych lat nadal pracują, chyba że nie zdołali w międzyczasie uzupełnić wykształcenia. A na prowincji nierzadkie były sytuacje, że ktoś skończył LO, zrobił FCE, dostał pracę jako nauczyciel angielskiego w podstawówce i zaczął równolegle studiować w kolegium lub... See more
Maja, anglistów obecnie jak mrówków! W latach 90. utworzono kolegia językowe i angliści już po tych kolegiach mieli pracę w szkole, bo tak duże było zapotrzebowanie, był też w szkołach wyż. Ci angliści z tamtych lat nadal pracują, chyba że nie zdołali w międzyczasie uzupełnić wykształcenia. A na prowincji nierzadkie były sytuacje, że ktoś skończył LO, zrobił FCE, dostał pracę jako nauczyciel angielskiego w podstawówce i zaczął równolegle studiować w kolegium lub na uniwersytecie!

Dzisiaj wymagania stawiane nauczycielom wszelkich przedmiotów są o wiele wyższe niż wówczas, powiedziałabym nawet, że zbyt wysokie, i bardzo trudno jest dostać pracę w szkole bez względu na wykładany przedmiot (najlepiej mieć uprawnienia do nauczania 2-3 przedmiotów...). Dzieci jest coraz mniej, a absolwentów zainteresowanych pracą w szkole przybywa...

Nie wiem, jak jest w tzw. dobrych szkołach, zwłaszcza tych z klasami dwujęzycznymi, ale mam sąsiadkę nauczycielkę i wiem, że poziom nauczania języków w zwykłym gimnazjum w 120-tysięcznym mieście jest niski.

Sąsiadka kiedyś zleciła tłumaczenie krótkiego artykułu na j. angielski swemu koledze angliście z gimnazjum. Efekt tłumaczenia był taki, że ona sama - historyczka - była w stanie zorientować się, że tłumaczenie jest niskiej jakości i zwróciła się w następnej kolejności do mnie - już nawet nie o korektę tamtego, ale o tłumaczenie od początku...

A ja... ja jestem samoukiem))
M.in. uczyłam się z przedwojennego, amerykańskiego samouczka Worzalla dla Polaów w Ameryce. Gdyby ktoś miał, to chętnie odkupię, tak z sentymentu, bo nie wiem już, co się z moim egzemplarzem stało.

Dodam jeszcze, że od 1988 roku koresponduję z pewnym Amerykaninem, w pewnym sensie to on był moim nauczycielem angielskiego, mimo że tylko normalnie korespondowaliśmy, on nie poprawiał moich błędów...

Historia tej korespondencji i zarazem przyjaźni to rzecz ciekawa sama w sobie, też się nadaje na film

W bardzo dużym skrócie: W 1988 "Świat Młodych" opublikował w kilku językach "Osobistą Umowę Pokojową". Ponieważ jako dziecko (miałam wtedy 13 lat) interesowałam się polityką, idea przypadła mi do gustu i przepisałam ręcznie tę umowę w dwóch egzemplarzach, podpisałam je i wysłałam do Waszyngtonu do "14-letniego Nieznanego Przyjaciela". List trafił do dorosłego człowieka, polityka, republikanina, który umowy nie podpisał, gdyż stwierdził, że to "komunistyczna propaganda".

Nie muszę dodawać, że listy od niego przychodziły w hmm, uszkodzonych kopertach... Byłam zawiedziona niepodpisaną umową, ale za to zyskałam przyjaźń)
Collapse


 
Maja Źróbecka, MITI
Maja Źróbecka, MITI  Identity Verified
Poland
Local time: 10:56
English to Polish
+ ...
TOPIC STARTER
. Oct 29, 2012

Lucyna Długołęcka wrote:

W bardzo dużym skrócie: W 1988 "Świat Młodych" opublikował w kilku językach "Osobistą Umowę Pokojową". Ponieważ jako dziecko (miałam wtedy 13 lat) interesowałam się polityką, idea przypadła mi do gustu i przepisałam ręcznie tę umowę w dwóch egzemplarzach, podpisałam je i wysłałam do Waszyngtonu do "14-letniego Nieznanego Przyjaciela". List trafił do dorosłego człowieka, polityka, republikanina, który umowy nie podpisał, gdyż stwierdził, że to "komunistyczna propaganda".

Nie muszę dodawać, że listy od niego przychodziły w hmm, uszkodzonych kopertach... Byłam zawiedziona niepodpisaną umową, ale za to zyskałam przyjaźń)


Muszę to napisać: naprawdę?? Coś jak list w butelce wrzucony do morza Świetna historia i z pewnością nadaje się na duży ekran.

Dzięki, Lucyno za rzeczową odpowiedź. Faktycznie, ja byłam tym wyżem, a teraz dzieci mniej.

Szkoda, że wyższe wymagania wobec nauczycieli nie idą w parze z poziomem nauczania języków. Wychodzi na to, że prawdziwa nauka nadal odbywa się w szkołach językowych. I najlepiej na Ipadach.

Maja


 
Pages in topic:   < [1 2]


To report site rules violations or get help, contact a site moderator:

Moderator(s) of this forum
Monika Jakacka Márquez[Call to this topic]

You can also contact site staff by submitting a support request »

Skrzywdzeni przez belfra, czyli angielski w mojej szkole






CafeTran Espresso
You've never met a CAT tool this clever!

Translate faster & easier, using a sophisticated CAT tool built by a translator / developer. Accept jobs from clients who use Trados, MemoQ, Wordfast & major CAT tools. Download and start using CafeTran Espresso -- for free

Buy now! »
TM-Town
Manage your TMs and Terms ... and boost your translation business

Are you ready for something fresh in the industry? TM-Town is a unique new site for you -- the freelance translator -- to store, manage and share translation memories (TMs) and glossaries...and potentially meet new clients on the basis of your prior work.

More info »